Info

avatar Bloguje shovel z miejscowości Tychy. Przejechałem 12019.61 kilometrów w tym 3664.05 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.62 km/h i mam ją głęboko w dupie ;-)
Więcej na moim www.
Polecam: Snowboard Sklep Snow4Life
Portal o treningu siłowym i funkcjonalnym mojego autorstwa


baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy shovel.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2010

Dystans całkowity:222.94 km (w terenie 119.00 km; 53.38%)
Czas w ruchu:15:32
Średnia prędkość:14.35 km/h
Maksymalna prędkość:56.20 km/h
Suma podjazdów:4337 m
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:31.85 km i 2h 13m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
55.74 km 20.00 km teren
03:55 h 14.23 km/h:
Maks. pr.:39.40 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1265 m
Kalorie: kcal

Fail w B. Żywieckim

Sobota, 25 września 2010 · dodano: 27.09.2010 | Komentarze 7

Miało być tak pięknie. Dobra pogoda w sobotę, ulewy w niedzielę... zarezerwowany nocleg na Rysiance i ambitne plany. W Sobotę okolice Rycerki, w niedzielę - Pilsko i co_tam_jeszcze_Bóg_da... niestety nie wyszło.

Sobotni pech zaczął się o 5 rano - miałem odwieźć mamę na autobus (jechała na grzybobranie), jednak samochód powitał mnie "flapem" w przednim kole, więc musiałem wziąć auto od ojca...

Po powrocie do domu i spakowaniu się pojechałem rowerem na dworzec PKP w Tychach, i korzystając z usług naszego wspaniałego przewoźnika dostałem się do Rajczy, po drodze poznając Michała (DUCKANDCOVER @ EMTB) z którym rozpoczęłem sobotnią trasę.
Początek był całkiem fajny - najpierw parę kilometrów do Ujsoł, następnie odbicie na czarny szlak rowerowy prowadzący szeroką drogą gospodarczą, trawersujący zbocza Muńcoła.
Sam szlak na wjazd nadaje się doskonale - dość dobrze wyrównany, niezbyt stromy - nachylenie podobne do podjzdu na Szyndzielnie z Dębowca


czarny szlak rowerowy

W pewnym momencie wydało nam się to zbyt łatwe. trafiliśmy na rozdzielenie dróg, w lewo odchodziła jedna pod kątem w górę, na wprost droga zdawała się opadać.
Wybraliśmy - zgodnie z ZZDG (zasadą zawsze do góry) drogę idącą w górę zbocza... no i zboczyliśmy ze szlaku.
Podjazd - na Canyonie go "ogarniałem", ale wiem że na Terrago bym go nie wjechał. Trudno, kamieniście, droga przeorana.
najlepsze fragmenty wyglądały tak, jak na poniższych zdjęciach...

Podjezdżający Michał

Niedaleko za zakrętem droga się urywała

pełen spokój :)

Po chwili droga zamieniła się w zarośniętą, ledwo rozjeżdżoną ścieżkę, którą dość trudno się podjeżdżało... no i nie nie oszczędzała ona utrudnień.
Najpierw zwalone drzewa, a później - praktycznie całkowity koniec ściezki, jakieś szlaki wydeptane przez zwierzęta i tyle... no ale - zgodznie z założeniami jechaliśmy / szliśmy do góry, trafiając ostatecznie na zielony szlak


nie wszędzie dało się przejechać

Po zjechaniu do przełeczy Kotarz zaczyna się podjazdo-pchanie na Wiertałówkę. Dość stromo + luźne podłoże utrudniają jazdę, a tam gdzie dąło się jechać Michał zrywa dwa razy łańcuch.
Kiedy w końcu osiągamy Wierałówkę trafiamy na krótki zjazd, tuż przed wspinaniem na Rycerzową. Nieopatrznie przejeżdżam przez leżące gałęzie i urywam hak przerzutki...
chociaz powiem szczerze - przejechałem w tym roku Giantem przez wiele gorszych paści, i nie wydaje mi się żeby ten hak miał prawo się tam złamać..


urwany hak = nieprzewidziane skrócenie wyjazdu

Po chwili namysłu i puszczeniu kilku wiązanek obrażających niemiecką myśl techniczną zdecydowałem się na zrobienie single speeda. A raczej double speeda, jak się okazało w praniu:)

Podjazd na Małą Rycerzową początkowo robiłem na przełożeniu 2-4, ale wkróte okazało się że dostępne mam jeszcze 1-7 więc nie było tak źle.
jedynie łąkowy odcinek zdecydowałem się wypychać rower, szczególnie że Michał po skróceniu łańcucha o 2 ogniwa też musiał pchać pod górkę, bo nie mógł korzystać z największych zębatek.
Po chwili trafiliśmy na halę Rycerzową. Niestety widoki nie powalały, ale zjazd do schroniska, w którym akurat odbywała się jakaś msza był całkiem fajny.
Zapomniałem po "wspinaczce" odblokować skok w Talasie, co mi zrobiło małego stracha tuż przed schroniskiem gdzie niespodziewanie trafiliśmy na dość stromą skarpę :)


Zjazd na Halę Rycerzową

Po dłuższym niż planowany postoju (kolejki w schronisku) zdecydowaliśmy się zjechać żółtym szlakiem na przełęcz Glinne, skąd ja odbijałem zielonym w kierunku Rajczy, A Michał jechał dalej swoją trasę szlakiem granicznym... Jak się okazało - mogłem jechać z nim, bo na trawersach jakoś bym dał radę, a podjazdy i tak były bardziej do wypychania aniżeli do wjeżdzania.
Pamiątkowe foto singlespeeda i zjazd do Rajczy.
Swoją drogą - żółty z Rycerzowej jest całkiem ciekawy. Początkowo stromy singiel, na którym trzeba uważać, później trochę się droga poszerza i robi się łatwiej.

pamiątkowy fot singla

Podczas zjazdu zielonym zdecydowałem się w końcu przełożyć klocki hamulcowe - na przodzie miałem przez większość wycieczki spiekane Accenty, które zdecydowanie się nie sprawdzały - niesamowicie się nagrzewały, a hamowały niezadowalająco. Po zmianie na A2Z sytuacja się trochę poprawiła.

Hak przerzutki juz poklejony i założony, następny właśnie zamawiam. Zapas jednak musi być:)
Dzisiaj przyszła tez zamówiona kierownica, a więc i rower mogę zacząć przerabiać pod swoje potrzeby.
Swoją drogą - zapraszam na moje aukcje ze sprzętem rowerowym, może ktoś coś znajdzie dla siebie:) Link do aukcji

Zdecydowałem się jednak sprzedac Formuły Oro. Szkoda mi strasznie tych hamulców, bo świetnie się sprawdzały, jednak raz - nie pasują kolorystycznie do roweru, dwa - mam za krótki tylny przewód hamulcowy i przy konkretniejszej glebie mógłbym go wyrwać.

track GPS (obejmuje tylko część górską)



Dane wyjazdu:
30.20 km 15.00 km teren
01:32 h 19.70 km/h:
Maks. pr.:36.90 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

po okolicznych lasach

Czwartek, 23 września 2010 · dodano: 25.09.2010 | Komentarze 0

Kategoria 0-50 km, z kims


Dane wyjazdu:
33.53 km 18.00 km teren
01:42 h 19.72 km/h:
Maks. pr.:56.20 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:100 m
Kalorie: kcal

poweekendowy rozjazd

Wtorek, 21 września 2010 · dodano: 21.09.2010 | Komentarze 0

tak żeby nie zardzewieć, i pomóc ustawić znajomemu sprzęt który ode mnie odkupił...
traska do Katowic na hałdy, gdzie udało mi się przyprawić o "opad szczęki" bikera na wylajtowanym sztywniaku do XC kiedy podjechałem najbardziej stromy podjazd na tym terenie - jakieś 40-45 stopni nachylenia?

ogólnie, fajnie było.
następny nawrócony na fulle :-)

Dane wyjazdu:
45.30 km 38.00 km teren
04:25 h 10.26 km/h:
Maks. pr.:53.20 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2152 m
Kalorie: kcal

Barania Góra z Szczyrku przez Klimczok

Sobota, 18 września 2010 · dodano: 19.09.2010 | Komentarze 6

W końcu udało mi się zrealizować parę moich "małych celów" w Beskidzie Śląskim - zjechać czerwonym z siodła Klimczoka na Karkoszczonkę (tym razem się nie zgubiłem), przejechać ponownie trawers Beskidu idący czerwonym szlakiem, oraz - co chyba najważniejsze - zdobyć Baranią Górę.
track gps
Ze Szczyrku ruszyłem stosunkowo późno, bo około 10, co przełożyło się na późniejsze "gonienie", bo wiedziałem że od Skrzycznego Baranią będa atakować K4r3l z dziewczyną. Miałem nadzieję złapać ich w okolicy Malinowskiej Skały, niestety - nie udało się, i spotkałem się z nimi dopiero na Baraniej.
Ale nie uprzedzajmy faktów...
Podjazd na Magurę poszedł mi zdecydowanie lepiej niż dnia poprzedniego. Przyzwyczaiłem się już trochę do roweru, poza tym nawet te piątkowe kilkanaście kilometrów w górach trochę mnie rozruszało po blisko miesięcznej bezczynności.
Po zdobyciu Magury szybko zjechałem do siodła Klimczoka i od razu skierowałem się na czerwony szlak, tym razem uważnie patrząc na znaki aby go nie zgubić... okazało się że go po prostu przegapiłem - czerwony odchodzi w prawo wąskim singlem przez trawy,a w piątek pojechałem prosto w dół.
Sam ten odcinek singlowy był dla mnie średnio przyjemny. Było ok, do momentu kiedy nie zatrzymałem się aby zrobić parę fotek - przez kolejnych kilkadziesiąt metrów nie umiałem wsiąść na rower i nabrać tempa, bo szlak prowadzi po korzeniach wyciętych drzew, których pokonanie wymaga nabrania jakiejś prędkości...
po wjeździe w las było przez chwilę przyjemnie, po czym szlak zmienia się w koryto zwózkowe - najlepiej objechać lewą stroną po korzeniach - całkiem przyjemny zjazd.
Na Karkoszczonce zatrzymałem się na herbatę i uzupełnienie wody, której jakoś wyjątkowo mało zabrałem tym razem(podobnie jak i jedzenia).
Dalsza część na Salmopol minęła całkiem przyjemnie. Czerwony trawers odbijający przed Beskidem to jeden z fajniejszych singli w tej części Beskidu Śląskiego", niezbyt wymagający, przyjemny... Dość trudny na trasie jest podjazd na Kotarz, ale ogólnie udało mi się pokonać odcinek do przełęczy Salmopolskiej w 100% w siodle, chociaż niektóe podjazdy musiałem brać "na kilka razy" bo nie wyrabiałem kondycyjnie.
Przy okazji okazało się że Canyon w połączeniu z Talasem z możliwością skrócenia skoku do 110 mm rewelacyjnie podjeżdża, i jedyne co ogranicza możliwości terenowe tego roweru to moja kondycja..
Na Salmopol dotarłem po ok 1,5 godzinie, krótka przerwa na placki i wjazd na Malinów. Znowu - masakra, ciężko było jechać, ale wolałem jechać niż pchać... może z 20 metrów musiałem "cisnąć" ale ogólnie i tak jestem z siebie zadowolony.
Od tego miejsca w sumie szlak staje się trochę nudny - tylko kamienie, cały czas praktycznie otwarta przestrzeń i takie w sumie... nudy. W pamięc mi zapadła w zasadzie tylko jakaś kałuża, koło której chciałem przejechać a wbiłem się w mega-głębokie błoto i udało mi się "zamknąć" przedni amor...
kolejne ciekawsze miejsce to Zielony Kopiec. Dość trudny podjazd, stromy i kamienisty. W jednym miejscu (na fotce) skapitulowałem i prowadziłem kilkadziesiąt metrów.
Na Magurkę Wiślańską też podjeżdżało się dość trudno, ale z tego co pamiętam udało się ją zrobić "w siodle"... Ostatni zjazd i Barania... no co tu dużo gadać - rejon wygląda jak miejsce katastrofy ekologicznej. uschnięte drzewa, jakieś chore rośliny... no smutny widok generalnie.
Sam szlak na Baranią był zawalony drzewami, gdzie trzeba było przenosić rower. Ostatni męczący podjazd na szczyt... no i w końcu satysfakcja ze zdobycia. Na wieży widokowej spotkanie K4r3la z dziewczyną, podziwianie widoków... ale nie za długie, bo wiało zimnym wiatrem :)
Pamiątkowe foto i powrót..
Ja swoim zwyczajem pomyliłem szlak, zaczęłem zjeżdżać niebieskim do Wisły, na szczęście zostałem szybko przywołany do porządku :) Swoją drogą to zabawne że nie zorientowałem się że nie podjeżdżałem po żadnej ściance i chciałem dalej jechać tamtędy :P
Ogółem zjazd i podjazd na Magurkę Radziechowską minął na rozmowach i cykaniu paru pamiątkowych fotek.
Po rozdzieleniu dojechałem do szczyty Gaiki, gdzie zdecydowałem się odbić jednak żółtym w dół i na drogę biegnącą poniżej Malinowskiej Skały i Malinowa na Salmopol. Nie miałem już za wiele czasu, a słońce już chyliło się ku zachodowi.
Po parudziesięciu minutach byłem już na Salmopolskiej, gdzie z wielkim żalem skierowałem się na żółty szlak, jako jedyny który choć w części prowadzi terenem z tego miejsca...
no - co tu dużo gadać, długi to ten zjazd "W terenie" nie był, ale nawet miejscami dosyć trudny :) Dobre zwieńczenie dnia.
Po chwili byłem już przy samochodzie, otrzepywanie błota i do domu...
dist: 45.3, v-max teren 49.1 km/h, przewyższenia - 2152 metry.


Widok z podjazdu na Magurkę... zapowiadała się niezła pogoda :-)

czerwony szlak z Klimczoka na przełęcz Karkoszczonkę.. Byłoby nieźle, gdybym się nie zatrzymał na fotki:-)

i jeszcze jedno spojrzenie na czerwony - część niekorzenista:)

a tutaj już czerwony szlak trawersujący szczyt Beskidu... polecam!

rzut okiem "za siebie" - a tam Skrzyczne :)

fragment na Zielony Kopiec dość trudny do podjechania - na upartego da się, ale ja podchodziłem

panorama na Beskid Żywiecki

A tutaj już widok na Beskid Mały i Makowski...

Okolice Baraniej Góry - można doła złapać od samych widoków...

Ostatnie opady i wiatry zafundowały na trasie też "parę" urozmaiceń.

Widok z Baraniej Góry na Beskid Żywiecki..

.. i pamiątkowa fotka z K4r3l'em :)

Zjazd z Baraniej - K4r3l z dziewczyną "dostają po rękach" ;-)

mi się zjeżdżało trochę wygodniej :)

Canyon na tle Wisły


Dane wyjazdu:
12.80 km 8.00 km teren
01:15 h 10.24 km/h:
Maks. pr.:49.80 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:720 m
Kalorie: kcal

obiad na klimczoku

Piątek, 17 września 2010 · dodano: 17.09.2010 | Komentarze 4

Do końca się wahałem czy jechać w te góry czy nie... w końcu pojechałem.
Stwierdzilem że spróbuję zjechać czerwonym szlakiem na przełęcz Karkoszczonkę...
do Szczyrku dojechałem dopiero po 12tej, i pierwsze kilometry podjazdu asfaltem nie szły mi zbyt dobrze. pierwszy raz taki podjazd na nowym bike'u, grube opony (2,4 p/t) no i zbyt ciepłe ubranie - w szczególności spodnie - dawały się we znaki. na szczęście asfalt nie ciągnie się wiecznie, i kiedy tylko się skończył jazda zaczęła mi sprawiać prawdziwą frajde. jednak do tego są fulle stworzone, a nie do wgryzania się w beton...
wraz ze wzrostem wysokości rosła wilgotność, a na wysokości ok. 900 metrów wjeżdżało się w chmurę i strefę opadów.
Trochę przemoczony podjechałem do mojego ulubionego schroniska w tej cześci gór - na Klimczoku - gdzie zjadłem solidny obiadek (gulasz w zestawie - polecam!) i skąd ruszyłem w dalszą drogę...
niestety, czerwony szlak zgubiłem już po przejechaniu kilkudziesięciu metrów i zjechałem praktycznie 'na kreskę" drogami/korytami zwózkowymi do zielonego szlaku prowadzącego do Szczyrku...
jako że walczę z przeziębieniem, pogoda nie była zbytnio sprzyjająca, a dodatkowo droga powrotna niemal na pewno równałaby się pchaniu roweru, zdecydowałem się wrócić już do domu po tej krótkiej przejażdżce...
parę fotek
i track gps











Dane wyjazdu:
25.70 km 15.00 km teren
01:28 h 17.52 km/h:
Maks. pr.:44.10 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:100 m
Kalorie: kcal

test ride

Czwartek, 16 września 2010 · dodano: 17.09.2010 | Komentarze 0

krótki test ride nowego bike'a
wypad na hałdy z Prążkiem...
Kategoria 0-50 km, z kims


Dane wyjazdu:
19.67 km 5.00 km teren
01:15 h 15.74 km/h:
Maks. pr.:35.70 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

błotna kapiel

Wtorek, 7 września 2010 · dodano: 17.09.2010 | Komentarze 0

błotna kapiel terrago w otmętach lędzińsko-klimonckich.
przy okazji starcie 2/3 okładziny z nowych klocków Zeita. Sux.
Kategoria 0-50 km, z kims