Info

avatar Bloguje shovel z miejscowości Tychy. Przejechałem 12019.61 kilometrów w tym 3664.05 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.62 km/h i mam ją głęboko w dupie ;-)
Więcej na moim www.
Polecam: Snowboard Sklep Snow4Life
Portal o treningu siłowym i funkcjonalnym mojego autorstwa


baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy shovel.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2010

Dystans całkowity:240.15 km (w terenie 155.00 km; 64.54%)
Czas w ruchu:12:21
Średnia prędkość:14.17 km/h
Maksymalna prędkość:63.50 km/h
Suma podjazdów:5669 m
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:26.68 km i 1h 45m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
9.62 km 7.50 km teren
00:24 h 24.05 km/h:
Maks. pr.:37.10 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 60 m
Kalorie: kcal

no brakes

Środa, 30 czerwca 2010 · dodano: 30.06.2010 | Komentarze 0

poskładałem dzisiaj Rebę po (kolejnym) serwisie. Tym razem w tłumiku zostało całe 55 ml oleju (z 110 regulaminowych)... rozkręca się (dosłownie :P)

nie ważne. poskładałem, założyłem dodatkowy, dorabiany o-ring i zobaczymy czy przestanie cieknąć. Póki co wygląda ok, nie "spociła się" dzisiaj.

Krótka traska, bo już późno było, ale przejechana dosyć intensywnie. Podjazd i zjazd z Klimontu - jeszcze nie jestem w formie na tyle żeby wjeżdżać pod tą górkę "z blatu", ale i tak nie było źle.
Zjazd - postanowiłem sobie że do samego dołu nie będę używał hamulców choćby nie wiem jak źle było, i postanowienia dotrzymałem. Sam zjazd nie był szybki, bo dróżka pozarastała trawą, a niżej była masa piachu.

Ogólnie - miło było, ja chcę więcej
Kategoria 0-50 km, samemu


Dane wyjazdu:
68.97 km 45.00 km teren
05:44 h 12.03 km/h:
Maks. pr.:50.30 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1863 m
Kalorie: kcal

Beskid nie taki Mały

Niedziela, 27 czerwca 2010 · dodano: 27.06.2010 | Komentarze 3

Dojazd do Andrychowa autem, później z Andrychowa na Wadowice, stamtąd niebieskim szlakiem przez Łysą górę na Groń JP 2 i Leskowiec, skąd po chwili odpoczynku ruszyłem czerwonym na przełęcz Kocierską przez Łamaną Skałę i Potrójną. Przejazd przez przełęcz Kocierską i dalej czerwonym, przez Beskid, Wielką Górę, Wielką Grapę na Żar. Z Żaru dalej zjazd czerwonym, z lekką modyfikacją, na Kozubnik, po czym powrót do Andrychowa asfaltem przez Wielką Puszczę i Przełęcz Beskid

track gps

Wycieczka całkiem udana, wyjazd na Conti Explorerach był dobrym pomyslem - na Race Kingach za pewne bym daleko nie ujechał :) Sporo bagna było na trasie.
Prowadzenia roweru było trochę - niebieski na Leskowiec - w sumie z 300-400 metrów prowadziłem (po części dlatego że nie chciało mi się walczyć z małymi kamykami i chciałem zachować siły na później), przelot czerwonym od Leskowca do Kocierskiej jest idealny do robienia właśnie w tym kierunku. Chyba tylko 20 m prowadizłem rower pod Łamaną Skałę, a tak to całosć przejezdna.
Czerwony szlak na Żar z Kocierskiej jest z kolei pomyłką. Zniszczony zwózką drzewa, sporo bagna, jeszcze więcej luźnych kamieni. Sporo prowadzenia roweru - ogółem, ja raczej będę tego miejsca unikał.
Zjazd z Żaru czerwonym - stromy, dużo małych kamieni przez co się skacze. Ja byłem już chyba zbyt zmęczony na jego "zręczne pokonanie", starałem się tam nie przekraczać 35 km/h co poskutkowało zagrzaniem tarcz do czerwoności.
Ostatni podjazd, na przełęcz Beskid mnie dośc mocno wymęczył. miałem już ok 60 km za sobą, a ostatni fragment był naprawdę stromy.

Chciałem przy okazji wysłać jedno "anty-pozdrowienie" dla idioty który mnei wyprzedzał na szlaku. Powszechnie uznane jest ostrzeganie że się jedzie, i krzyczenie z której strony się nadjeżdża, a nie mijanie na kamienistym wąskim szlaku z różnicą 20 km/h w odległości kilkunastu cm.

pozostałych spotkanych na trasie serdecznie pozdrawiam :)






Dane wyjazdu:
19.29 km 9.50 km teren
00:52 h 22.26 km/h:
Maks. pr.:49.80 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

a miały być góry...

Sobota, 26 czerwca 2010 · dodano: 26.06.2010 | Komentarze 0

Miałem się wybrać dzisiaj do Beskidu Żywieckiego, ale zaspałem i było za późno. Stwierdziłem więc że pojadę do Małego, ale musiałem jeszcze zmienić opony, kupić mapę itp, więc w efekcie wyruszyłem z tychów około 14... w Kętach, jakieś 10 km od celu zorientowałem się że zapomniałem butów (jechałem autem a w spd'kach mi się niewygodnie prowadzi).. suoper.

powrót do domu, pogrzebałem przy rowerze i krótka trasa z kolegą. Jutro wczęśnie wstaje i jadę na mały ;-)
Kategoria 0-50 km, z kims


Dane wyjazdu:
7.56 km 3.00 km teren
00:18 h 25.20 km/h:
Maks. pr.:34.00 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

plakatowanie

Czwartek, 24 czerwca 2010 · dodano: 26.06.2010 | Komentarze 0

Plakatowanie okolicy :-)
Kategoria 0-50 km, samemu


Dane wyjazdu:
19.93 km 6.00 km teren
00:45 h 26.57 km/h:
Maks. pr.:37.80 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:100 m
Kalorie: kcal

krótko ale intensywnie

Sobota, 12 czerwca 2010 · dodano: 12.06.2010 | Komentarze 0

trasa:
dom - smarty (myjnia koło tesco) - urbanowice - lędziny - klimont - zjazd do jaroszowic i do domu.

Generalnie jechałem intensywnie, starałem się utrzymywać prędkość w okolicach 30-35 km/h , a klimont, jak i inne wzniesienia pokonać "z blatu".
Z klimontem mi jednak nie wyszło, na odcinku podszczytowym uznałem wyższość podjazdu nad sobą, i musiałem zredukować. Ale w zasadzie i tak 60% podjazdu pokonałem z prędkością ponad 30 km/h, więc miałem prawo się zmęczyc :)
Potem szybki zjazd terenem. Ogólnie, zależy mi na tym żeby odzyskać "flow" jazdy, którego mi ostatnio brakuje, więc miejscami przesadzałem, co skończyło się tańczeniem na piasku, na szczęście gleby nie było.
Ale i tak jest ok, muszę kontynuować takie intensywne wycieczki
Kategoria samemu, 0-50 km


Dane wyjazdu:
32.63 km 30.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:63.50 km/h
Temperatura:31.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1290 m
Kalorie: kcal

szczyrk - skrzyczne - salmopol - karkoszczonka

Piątek, 11 czerwca 2010 · dodano: 11.06.2010 | Komentarze 0

pier**** nie będę pisał po raz trzeci relacji.
ślad GPS














Dane wyjazdu:
7.44 km 2.00 km teren
00:20 h 22.32 km/h:
Maks. pr.:33.00 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

po okolicy

Piątek, 11 czerwca 2010 · dodano: 11.06.2010 | Komentarze 0

po okolicy, najpierw do spawacza co by łapę do sprzęgła pospawał ,a później na auto-złom, bo spawacz dał dupy.
Kategoria 0-50 km, samemu


Dane wyjazdu:
42.21 km 34.00 km teren
03:58 h 10.64 km/h:
Maks. pr.:48.80 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1353 m
Kalorie: kcal

Beskid Mały

Niedziela, 6 czerwca 2010 · dodano: 06.06.2010 | Komentarze 6

Drugi z rzędu wypad rowerowy w Beskidy - tym razem do Beskidu Małego.
Trasa:
Dojazd z tych ;-)
Andrychów - Przełęcz Kocierska(asfaltem) - Kiczora - Potrójna - Madohora (Złamana Skała) - Na Beskidzie - Leskowiec (czerwonym szlakiem) - Gancarz - Kobyla głowa - Narożnik - Andrychów (zielonym)

track GPS (nie wiedzieć czemu - przycięty)

Trasę zacząłem od długiego podjazdu pod przełęcz Kocierz, drogą asfaltową - strasznie doskwierał mi upał, ale czego się spodziewać (poza ulewami i opadami) w czerwcu, w samo południe. Od przełęczy odbiłem na czerwony szlak, który zaczął się średnio ciekawie (b. luźna ziemia + kamienie na pierwszym podjeździe) ale już po chwili przeszedł w przyjemniejszą formę.
Ogólnie szlak urozmaicony, jest trochę szybkich odcinków z małymi ilościami kamieni / korzeni, są odcinki mocno kamieniste, jednak generalnie jest to szlak dość szeroki i stosunkowo bezpieczny, poza paroma fragmentami - takimi jak np. zjazd z madahory w kierunku Leskowca.
podjazdy, jadąc w kierunku leskowca są często strome i bardzo strome, zmuszające do prowadzenia rowera... z drugiej strony na pewno czerwony szlak byłby przyjemniejszy do pokonania.

ok, jeśli chodzi o stan zachowania szlaku - oznakowanie jest bardzo dobre, natomiast samochody w wielu miejscach wyjeździły dziury gdzie gromadzi się woda.

walory krajobrazowe są rewelacyjne... szczerze mówiąc, z tras które zjechałem w Beskidzie Śląskim żadna się nie może równać.. szczególnie przy tak świetnej widoczności jaka dzisiaj była.
---
Po dotarciu na Leskowiec zjechałem na groń JP2, gdzie zjadłem mocno przesolony bigos ze schroniska i uzupełniłem płyny. Chwilę porozmawiałem z napotkanymi bikerami, pytając się ich o to, czy znają jakąś fajną trasę na Andrychów.. polecili zielony szlak, uprzedzając że za Gancarzem jest bardzo stromo.
Szczerze - nie doceniłem tego, jak stromo można poprowadzić szlak. Miejscami stromizna przekraczała 50 stopni, a średnia na stu metrach to 43 stopnie.
Jak to wygląda w rzeczywistości, pokazuje ostatnie zdjęcie (zrobione nie przeze mnie - żeby odnieść się do tego jak jest stromo, proponuję popatrzeć na osobę wchodzącą, pod jakim jest kątem)
Szlak dalej przez mniejsze szczyty wił się aż po Andrychów,z kilkoma bardziej stromymi zjazdami, w tym jednym - wyjątkowo nieprzyjemnym, po korycie strumyka. bardzo mało miejsca na manewrowanie, dużo luźnych kamieni i kawałków konarów drzew skutecznie utrudniało zjeżdżanie.

Ogółem, jeśli nie masz fulla, i akurat jedziesz rowerem, w którym po raz kolejny tłumik w Rebie odmówił posłuszeństwa, to zielonego szlaku nie polecam, bo bardzo rzadko na zjazdach udawało mi się przekroczyć 30 km.h.
---------------

Podsumowując wyjazd: mimo średnio przyjemnego zjazdu z Leskowca wypad uważam za bardzo udany. Doskonale się zrelaksowałem, świetnych widoków nie przysłaniały rzesze niedzielnych turystów, jak to ma miejsce w beskidzie śląskim, a przy okazji udało mi się całkiem solidnie zmęczyć.
Jedynym minusem wycieczki jest to, że zgubiłem bidon... gdzieś leży teraz pewnie na Czerwonym, między Potrójną a Madahorą... no trudno.

Mam dużo zastrzeżeń co do mojej techniki jazdy, która przez rzadsze wypady mocno ucierpiała - szczególnie przy szybszych zjazdach brak mi pewności, i takiego "rowerowego flow", który pozwala na swobodniejsze pokonywanie przeszkód.
Druga rzecz, to to, że powinienem bardziej pomyśleć o tym co robię, i ja trasę nieznanym szlakiem "ubrać" trochę bardziej terenowe kapcie niż Conti Race Kingi.
Opony się świetnie sprawdzają w lekkim terenie, nawet na ostrych kamieniach się nie przebijajją, jednak brakuje im trakcji na luźnym podłożu, i nie zapewniają pewności przy hamowaniu w ciężki mterenie. Niemniej jednak, udało mi się na nich dojechać szczęsliwie, bez żadnej gleby...
poniżej parę fotek, profil trasy...


widoki z podjazdu na przełęcz Kocierz

widoki z czerwonego szlaku

który czasem tak wyglądał

gdzieś na szlaku

z madahory

widok z laskowca

a tak wygłada zjazd z Gancarza


Dane wyjazdu:
32.50 km 18.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:62.40 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1003 m
Kalorie: kcal

kilometr w pionie :-)

Sobota, 5 czerwca 2010 · dodano: 05.06.2010 | Komentarze 0

Drugi wypad w góry w tym roku... pierwszy raz byłem w zimie, więc to było jakby otwarcie "prawdziwego" sezonu górskiego dla mnie.

Wypad z Adamem, dla którego to drugi wyjazd w góry na rowerze w ogóle, do tego zgodził się pojechać wczoraj, po pijaku, i połowę drogi tego żałował ;-) kiedy wypacał siódme poty na podjeździe na Szyndzielnię.

Trasa: parking pod Szyndzielnią - Dębowiec - Szyndzielnia - Klimczok - Schronisko pod Magurą - zjazd "zielonym" do Szczyrku - powrót asfaltem do Bielska
Trasa GPS

---
Wyjazd dosyć spontaniczny. Ze względu na spodziewane problemy wydolnościowe Adama (jeździ tylko rekreacyjnie + drugi wypad w góry na rowerze w życiu), podjazd pod Szyndzielnię rozbiliśmy na krótkie odcinki - początkowo po 200 metrów, potem stopniowo je wydłużając.
Na Szyndzielni krótki odpoczynek i przejazd na Klimczok, gdzie podczas podjazdu, tuż przed szczytem, musiałem zejść z rowera i go podprowadzać. O ile nachylenie jest jeszcze znośne, o tyle luźne kamienie już nie, i po prostu się wjechać nie dało.
Z Klimczoka stromy zjazd w "siodło" po czym krótka pauza na "obiadek" w schronisku "Klimczok" pod Magurą. Szczerze polecam to schornisko - w przeciwieństwie do tego na Szyndzielni, gdzie jest masa turystów niedzielnych którzy wjechali sobie kolejką, tam można jest bardziej rodzinny klimat, dobre jedzenie... no i nie ma takich kolejek :)

Zjazd - szlakiem zielonym na Szczyrk. Momentami dość niebezpiecznie - luźne kamienie i bardzo szerokie rynny odpływowe, + swego rodzaju "przeorania" w niektórych miejscach. Po niecąłych 2 km szlak z kamienistego przeradza się w bardziej przyjazny do zjeżdżania - początkowo betonowe płyty, później całkiem dobry asfalt.
Trochę uważać trzeba na łukach - łatwo się solidnie rozpędzić, a przy obecnym tu i uwdzie piasku, czy też spływającej wodzie trzeba trochę uważać.

Ogólnie wycieczka udana, zrobiła mi smaka na powtórkę... którą może jutro zaliczę?
Tym razem chyba pojadę na Beskid Mały..

Podjazd na Szyndzielnię

jeszcze raz ja - podczas podjazdu :-)

Widok z Szyndzielni

Widok z Klimczoka

Ze zjazdu... świetna widocznośc była

Widok na Skrzyczne

Profil trasy