Info

avatar Bloguje shovel z miejscowości Tychy. Przejechałem 20756.52 kilometrów w tym 3664.05 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.76 km/h i mam ją głęboko w dupie ;-)
Więcej na moim www.
Polecam: Snowboard Sklep Snow4Life
Portal o treningu siłowym i funkcjonalnym mojego autorstwa


baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy shovel.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
55.73 km 25.00 km teren
02:22 h 23.55 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

dom-praca-real-dom-lędziny-zamoście-próba przejazdu przez las-wygorzele-paprocany-F-dom.

Poniedziałek, 3 listopada 2008 · dodano: 03.11.2008 | Komentarze 0

dom-praca-real-dom-lędziny-zamoście-próba przejazdu przez las-wygorzele-paprocany-F-dom.

Fajnie było. Test bojowy bocialarki kolegi - masakrycznie dobra lampka. Świeci 10x mocniej od mojej Vetty 9L. Nadaje się do jazdy po lasach przy 30 km/h i więcej.

Zgubilliśmy się mimo tej lampki na środku pola w okolicach Wygorzela... nic nie było widać przez mgłę,i "na słuch" dojechaliśmy do szybkiego ruchu po łące, potem trafiliśmy na dróżki i już lepiej było.

dalsza część bez niespodzianek.

muszę w końcu zrobić porządek z kołami - i przednie i tylne są już bardziej "obłe" niż okrągłe, a w dodatku tylne ma krzywą ośkę.
ciężko się jeździ przez to (a może kryzys?)

v-max 39.93 km/h




Dane wyjazdu:
84.69 km 0.00 km teren
03:17 h 25.79 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

tychy-mikołów-chudów-gliwice-mikołów-tychy.

v-max 48,74 km/h

Niedziela, 2 listopada 2008 · dodano: 02.11.2008 | Komentarze 2

tychy-mikołów-chudów-gliwice-mikołów-tychy.

v-max 48,74 km/h

W Chudowie pod zamkiem spotkanie z koleżankami, i później odprowadzenie ich do Gliwic ;]
Generalnie fajnie się jechało, pierwsze 20 km miałem trudne, w zasadzie całą drogę do Mikołowa miałem "kryzys dnia wczorajszego", ale później było już lepiej, i do Chudowa dotarliśmy ze średnią ok. 27,5 km/h ;]

Później powolniejszy przejazd do Gliwic i jazda chodnikami... brr, nienawidzę! Tym bardziej że pierwszy raz odkąd go kupiłem, zapomniałem kasku.
Powrót z niespodziankami. Pierwsza - miałem mniej powietrza w przedniej oponie (na tej niepewnej dętce którą wczoraj założyłem), a w plecaku tylko 1 zapas i to na wentyl rowerowy, w dodatku z niepewną pompką.
pojechaliśmy na stację, dopompowaliśmy i pojechaliśmy do Tychów... po ok 10 km coś ciężej mi się jechało i okazało się że przebił się tył. jako że powietrze uciekało dość powoli zdecydowałem się jechać na tym do tychów, dopompowując co stację powietrze (chyba z 7-8 stacji po drodze zaliczyliśmy).
Tuż przed domem, po raz chyba pierwszy od założenia strzelił mi łańcuch, w dodatku w dość dziwnej sytuacji bo nie był na przekosie (przerzuta 2-7), nie zmieniałem biegów, tylko mocniej docisnęłem po wyminięciu ludzi.

generalnie, fajnie było :)
parę fotek:




Dane wyjazdu:
119.49 km 25.00 km teren
05:24 h 22.13 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Szyndzielnia Klimczok i Dębowiec

Sobota, 1 listopada 2008 · dodano: 01.11.2008 | Komentarze 4

Szyndzielnia Klimczok i Dębowiec zdobyte!:D

Trasa: Dom (Tychy - Jaroszowice) - Tychy - Piasek - Pszczyna - Goczałkowice Zdrój - Czechowice Dziedzice - Bielsko Biała - podjazd ulicą Skalną na Dębowiec, potem na Szyndzielnię (czerwonym Szlakiem) - przejazd żółtym szlakiem na Klimczok - spowrotem na Szyndzielnię - zjazd - Bielsko - Bestwina - Dankowice - Brzeszcze - Góra - Wola - Bojszowy - Dom.
v-max 78.46 km/h
kilometraż wycieczki nie uwzględnia prowadzenia roweru.

Wyjechałem około godziny 11. zaraz po wyjeździe zaczęło kropić, i zastanawiałem się czy nie "olać" sprawy i nie wrócić, jednak stwierdziłem że z cukru nie jestem i dam radę. Zaczęło padać trochę mocniej na wysokości Piasku i tak mnie trzymało w deszczu prawie do Bielska. Wcześniej jednak, na wysokości Orlenu w Pszczynie złapałem pierwszą panę - nie wiem jak, bo ani szkła nie było, ani krawężników. nie widziałem tez gołym okiem gdzie. Jako że było blisko do Orlenu podszedłem i tam wymieniłem oponę, i skorzystałem z ich kompresora (całkiem miły gość go 'obsługiwał', okazał się pomocny przy zmianie opony :-)
Mając jeszcze jeden pewny, i drugi "prawdopodbny" zapas wybrałem się dalej do Bielska.
Zaraz na początku podjazdu z Dębowca na Szyndzielnię złapałem drugą gumę dzisiejszego dnia, po tym jak najechalem na ostry kamień. Szybka wymiana dętki (zwijane opony są bezcenne:-) i dalej podjazd, z paroma przerwami na zaczerpnięcie oddechu. Najtrudniejszy fragment wjazdu na Szyndzielnię to zdecydoweanie była kamienista droga do Schroniska - ślizgałem się, podskakiwałem, i była lipa.
W schronisku kupiłem wodę, zamieszałem nową porcję Tigera i pojechałem dalej, na Klimczok. Przy ostatnim podjeździe na szczyt Klimczoka musiałem na chwilę zejść z rowerui i go poprowadzić bo przerzucało mnie na plecy... dużo dużych kamieni + stromizna to nie są najlepsi przyjaciele mojego Cayona.
Chwila na górze i zjazd... Na początku się bałem, i trzymałem dużą część zjazdu z Klimczoka na Szyndzielnię rower na tylnym hamulcu (co i tak nie wiele dawało bo cały czas licznik wskazywał ponad 20 km/h). Dalej już się przyzwyczaiłem do tego że mój amor (nieszczęsny Suntour XCR) nie wybiera, tylko się odbija od nierówności, i że jazda powoli wcale nie oznacza że jest bezpieczniej.
Zjazd bardzo przyjemny, z super-szybkim odcinkiem od ok. 2 km (od góry licząc) gdzie minąłem dość szybko gościa zjeżdżającego na rowerze do DH :-) Tam też padł mój rekord szybkości.
Trochę wczęsniej niewiele brakowało a zaliczyłbym najgorszą glebę w życiu, gdy podczas zmieniania sposobu trzymania kiery wpadłem na kamień, i praktycznie wylatywałem z roweru przy 40 km/h z przepaścią metr od siebie.
Dalej (po tym fajnym fragmencie) starałem się przyhamować bo znowu zaczynały się duże kamienie, ale niestety, na jeden z nich trafiłem na tyle skutecznie że przebiłem przednią dentkę. chciałem zabrać się do wymiany - patrzę a tu pompki nie ma :/
zszedłem do Dębowca (na szczęście daleko nie było) i wymieniłem dętkę na ostatnią, niepewną Kendę i czekałem na downhillowca który widziałem że miał zapas... zapytałem się go czy ma może pompkę (a jak ma zapas to ma i pompjkę chyba, nie?) ale powiedział że nie ma czasu (nie ma czasu! kuźwa, to zjeżdżaj szybciej jak ci czasu brakuje) i pojechał. cham głupi.
Rower prowadziłem dobre 2 km aż udało mi się zatrzymać innego rowerzyste,który użyczył mi pompki i podpompowałem rower na tyle żeby dojechać na stację BP, gzdzie dobiłem Kendę i pojechałem.
O dziwo trzymała powietrze :]
Dalsza trasa przez Bestwinę, Dankowice - bo tam jest fajny teren, to raz, a dwa że wolałem nie ryzykować krajówki w nocy,
W Dankowicach podjechałem do Sonii po trochę wody (DZIĘKIIIII!!!) i dalej do domu.
W okolicach Bojszów dopadł mnie kryzys, ale jakoś dokulałem się do domu.

śr z dojazdu ok 26 km/h. podjazd - ok 8-10 km/h.

a teraz:
Pozdrowienia:
Dla Ojca i syna, którzy zjeżdżali z Szyndzielni kiedy wjeżdżałem. Za pozdrowienia, zatrzymanie się i chwilę rozmowy :-)
Dla Sonii - za wodę :)
Dla Pana z Pompką - za uratowanie tyłka
Dla Pana z Kompresorem z Orlenu - za to, że nie musiałem męczyć się z pompowaniem ;]

Antypozdrowienia:
-typek na rowerku do DH (swoją droga, trzeba mieć niezła fantazję żeby dać z 6-10k (patrząc po osprzęcie) na rower, a potem jeździć wolniej od Hard Taila za 2k)
-kierowców jeżdżących na długich

Podsumowanie:
- następny wyjazd w góry na pewno z lepszym amorem, nie na semi-slickach tylko na terenowych oponach, i oprócz zapasów wezmę łaty
- podczas zjazdów wszystko lepiej pochować do plecaka

a teraz zdjęcia:









Dane wyjazdu:
26.52 km 0.00 km teren
00:52 h 30.60 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

dom-praca-osZ - Cielmice - Świerczyniec

Piątek, 31 października 2008 · dodano: 31.10.2008 | Komentarze 0

dom-praca-osZ - Cielmice - Świerczyniec - Bieruń - Dom.
po pracy jazda w nocy, 'na wkurzeniu". nie chciałem przesadzać z dystansem bo jutro mam nadzieję wybrać się w góry.

v-max 51.61 km/h
Kategoria 0-50 km, samemu


Dane wyjazdu:
59.73 km 15.00 km teren
02:12 h 27.15 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Walka z wiatrem :D
Dom

Czwartek, 30 października 2008 · dodano: 30.10.2008 | Komentarze 0

Walka z wiatrem :D
Dom - Praca - Kobiór - Pszczyna - Ćwiklice - Miedźna - Góra - Gilowice - Wola - Bojszowy - Dom.

Niestety wyszło tak, że z wiatrem miałem odcinek tylko Góra-Gilowice. Pod wiatr zdecydowanie cała droga do Pszczyny, która jednak dzięki zasłonie z drzew nie była jakoś strasznie uciążliwa.
Najgorszy odcinek to była Pszczyna-Góra, z bardzo mocnym wiatrem bocznym który praktycznie zrzucał z roweru, przy czym równie niebezpieczne jak podmuchy były chwile ciszy, gdzie można było zaliczyć "glebę" z przegięcia.

Ale ogólnie fajnie.
v-max 50,13 km/h
Kategoria samemu, 50-100 km


Dane wyjazdu:
52.26 km 0.00 km teren
02:00 h 26.13 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

dom-praca-real-Z-dom-bieruń-wola-bojszowy-dom.
tak w skrócie

Środa, 29 października 2008 · dodano: 29.10.2008 | Komentarze 0

dom-praca-real-Z-dom-bieruń-wola-bojszowy-dom.
tak w skrócie trasa.

Do bani dzień. najpierw dosłownie centymetrów brakowało żebym wpakował się w sierrę która postanowiła sobie wymusić pierwszeństwo jak jechałem 35 km/h. na szczęscie hydrauliki uratowały mi dupę, a na pewno głowę.
później podczas jazdy na wolę przez bieruń, kiedy przyhamowałem żeby nie rozjechać kota najechał na mnie kolega, który nie zachował jakiegokolwiek dystansu i zafundował mi lot na glebę przy ponad 30 km/h. kierownica w mostek, i w ogóle... tarcza pokrzywiona, na szczęście dała się jakoś wyprostować.

dodatkowo, ciągłe problemy z napędem - skacze mi łańcuch z biegu na bieg, kaseta po 2000 km ma już jakiś luz, dodatkowo ośka jest krzywa. nie dam głowy też za tylną przerzutę która od samego początku nie chodzi jak powinna (a niby XT), i jest mniej pewna od Alivio które miałem wcześniej.
aa... ostatnio przy grzebaniu w rowerze kolega przerwał mi kabelek od licznika, a posklejany nie chodzi do końca tak jak powinien (czasem gubi sygnał).
blah. może jutro będzie lepiej

Dane wyjazdu:
51.17 km 30.00 km teren
02:10 h 23.62 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

dom-praca-rowerowy-praca-paprocany-kobiór-gostyń-wyry-tychy-dom.

większość w terenie,

Wtorek, 28 października 2008 · dodano: 28.10.2008 | Komentarze 0

dom-praca-rowerowy-praca-paprocany-kobiór-gostyń-wyry-tychy-dom.

większość w terenie, przy czym za teren uważam też dojazd z wyr do dworca PKP, bo jest tam pozdzierany asfalt i jedzie się po totalnych kopidołach i ostrych kamieniach. nic przyjemnego.

dzisiaj wymiana łańcucha na HG73 (Deore LX) i opony przedniej na Maxxisa Wormdrive.

v-max 55.61 km/h

edit: czas przejazdu orientacyjny. niestety licznik coś zgłupiał, i o ile średnia wychodzi prawidłowa o tyle czas przejazdu już nie, więc policzyłem go tak "pi razy drzwi"


Dane wyjazdu:
47.14 km 20.00 km teren
01:55 h 24.59 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Dom-Praca-Real-Czułów-Kostuchna-Murcki-Mysłowice-Lędziny-Dom.

Bardzo pechowy

Poniedziałek, 27 października 2008 · dodano: 27.10.2008 | Komentarze 0

Dom-Praca-Real-Czułów-Kostuchna-Murcki-Mysłowice-Lędziny-Dom.

Bardzo pechowy wyjazd. Na Kostuchnie zerwałem łańcuch przy torach kolejowych, później w mysłowicach przy ponad 30 km/h wpadłem w dziurę, poszła dętka, felga + opona (przymieliło), dodatkowo chyba piasta bo "pyka". 5 km od domu po raz drugi strzelił łańcuch (w innym miejscu).

Deore HG53 które mam założone u siebie przejechało niecałe 2000 km, w tym czasie zerwałem go chyba z 10-15 razy. tragedia. jakiekolwiek większe obciążenie i on puszcza. Z poprzednim KMC nie miałem kompletnie żadnych problemów...

muszę zmienić tą deorkę. jak najszybciiej.
v-max 52.16 km/h

Dane wyjazdu:
100.58 km 10.00 km teren
03:44 h 26.94 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Tychy - Piasek - Pszczyna

Niedziela, 26 października 2008 · dodano: 26.10.2008 | Komentarze 2

Tychy - Piasek - Pszczyna - Goczałkowice - Czechowice Dziedzice - Bielsko Biała - Bestwina - Dankowice - Brzeszcze - Góra - Wola - Bojszowy - Tychy F - Tychy Browar - Dom.
v-max 49,68 km/h

Całkiem fajna trasa, jak na skręconą kostkę ;-) tępo tez niezłe. Muszę przyznać że leczenie światłem + ketoprom i altacet zdziałały cuda. Wczoraj nie umiałem wytrzymać bez rowera, więc go serwisowałem, dzisiaj mimo rad paru osób żeby sobie odpuścić, nie poddałem się i jestem z tego dumny :-) Nawet w gipsie bym jeździł, ha! :-)

A tak na poważnie. Cała jazda do bielska z paskudnym wmordewindem z niespodziankami - w Goczałkowicach kolega najechał na jakieś metalowe ustrojstwo które zrobiło masakryczny hałas, a ja 10 sekund później najechałem na piłkę do nogi, którą później zaanektowałem :) Zdobyczna!
Na szczęście obyło się bez "gleby", co przy dwupasmówce mogłoby się źle skończyć.

Dalsza jazda - do Bielska w zasadzie tylko "wpadliśmy" bo już się ściemniało. Pojechaliśmy na Bestwinę i Dankowice, bardzo przyjemna droga - większość z górki, z jednym zaskakująco morderczym podjazdem. Dalsza droga mijała przyjemnie, na Woli podczas postoju przyszedł do nas kotek, który był bardzo zainteresowany naszymi rowerami. udało mu się pokręcić pedałem w moim, powskakiwał na koła, połasił się i przez moment zastanawiałem się czy go nie spakować do plecaka :-)

W Tychach na F-ie rozjechaliśmy się z Radkiem, ja zamiast od razu do domu jechać zdecydowałem się na małe "kółko" żeby zrobić 100 km dystansu dziennego.
zdjęcia:







Dane wyjazdu:
1.70 km 0.00 km teren
00:04 h 25.50 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

trzeba czegoś więcej niż skręconej

Sobota, 25 października 2008 · dodano: 25.10.2008 | Komentarze 0

trzeba czegoś więcej niż skręconej kostki żeby trzymać mnie zdala od rowera. dzisiaj go przeserwisowałem - wydłużyłem łańcuch, przeczyściłem amor, oczyściłem napęd, nasmarowałem i przeniosłem mocowanie lampki. pechowo zerwał mi się kabelek z licznika i trzeba było "drutować", ale ważne że działa.
trasa to tylko test jak działa amor i czy licznik łapie